W jakiś sposób te obrazy korespondują z dzisiejszym dniem.
Czas zadumy, chwile zamyślenia nad tym dokąd idziemy, gdzie są ci co odeszli, ci z którymi wciąż tyle nas łączy niezależnie od tego jak dawno odeszli z tego świata. Choć fotografie te (być może) nie opowiadają o odchodzeniu, ani o żałobie, są przepełnione smutkiem.

 

 

 

Autorka tych obrazów, Noell S. Oszvald, ma dwadzieścia dwa lata, urodziła się w Budapeszcie.  Jest samoukiem. Zaistniała dzięki internetowi, bo poprzez serwis flickr zyskała popularność. Fotografować zaczęła rok temu. Równocześnie uczyła się programów graficznych by móc przekazać to co sobie wyobraża, wymyśla, tworzy. Noell ujmuje skromnością, a zarazem świadomością artystyczną. Mówi o sobie: tworzę obrazy, nie wszystkie są fotografiami; nie jestem fotografem.

 

 

 

 

Jej świat jest tajemniczy. Swoich prac nie tytułuje, nie chcąc narzucać interpretacji.
Często umieszcza na nich siebie, choć nie powiedziałabym, że są to autoportety (a tak się pisze o jej pracy: 'surrealistyczne autoportrety’). Ale tu niezupełnie chodzi o to by pokazać siebie, a bardziej o to, by stworzyć obraz, opowieść. (Sama przyznaje, że to fotografowanie swojej osoby wynikło poniekąd z konieczności i tego, że nie bardzo chciała/umiała prosić o pozowanie innych). Zatem ona jest materią, a nie tematem.

 

 

fot. Noell S. Oszvald

Ciekawa jestem jakie będą jej kolejne prace.
Strona Noell S. Oszvald i wywiad.

I like photo na facebooku – zapraszam.