Dawno nie było sesji modowej. Oj, bardzo dawno. Ostatnio jesienią.
Nie śledzę już modowych edytoriali? Nie, to nie tak. Choć coś jest w tym o czym pisze Iczek, że golizna opanowała sesje nomen omen mody. Żeby było jasne: nie mam nic przeciwko nagości, ale bez przesady. To prawda, coraz rzadziej spotyka się sesje w których po pierwsze: modelka nie świeci nagim biustem (niezależnie od urody modelki i biustu), po drugie: są zrobione (sesje, nie biusty) ze smakiem, gustem i z sensem, i po trzecie: pokazują modę, ciuchy, a nie tylko ciało. Ostatecznie celem tychże sesji modowych jest pokazywanie nowych trendy i nowe projektów, a to kto ma jaki biust mniej mnie interesuje. I że powtórzę za Julią Roberts w 'Notting Hill’: połowa ludzkości ma piersi, więc skąd to halo?
Dobra, dość tego marudzenia. Pora na zdjęcia. Golizny nie będzie, więc kto szukał tu tego typu atrakcji będzie rozczarowany.
Ale tytuł notki i owszem jest nastawiony na przyciągnięcie uwagi. Choć o Gadze (gadzie?) coś ostatnio ucichło. No ale tak mi się skojarzyło, wcale nieprzypadkowo, gdy oglądałam te zdjęcia z koreańskiej edycji 'Vogue’ /styczeń 2013/.
Sesja niezwykła.
Ha, ktoś powie, więc jak nie nagość to poprosimy etnicznie! Dlaczego nie?
Z tym też bywa przeróżnie, choć moim zdaniem zwykle jest bardzo ciekawie.
Tym razem mamy koreańską modelkę, ubraną od stóp do głów, niezwykle oryginalnie, zwłaszcza jeśli chodzi o nakrycia głowy.
Za tło służą jej post-industrialne jasne przestrzenie, a także – co też interesujące i co także poniekąd staje się bohaterem tejże sesji – ludowe malowidła na tkaninie.
Oto ’Woman in folk painting’, zdjęcia Koo Bohn Chang.
Kobieta na tle obrazu? W obrazie? Kobieta jak(o) obraz?
Jakkolwiek chcecie. Mi się podoba niezależnie od tytułu. Pięknie!
fot. Koo Bohn Chang
I like photo na facebooku – zapraszam.