Na początek zdjęcia.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Wszystkie osoby które obejrzeliście nie są ze sobą spokrewnienione, nie są rodziną.
Oto przed wami fragment projektu kanadyjskiego fotografa Francois Brunelle’a ’I’m not a look-alike!’

Ile razy zdarzyło wam się pomylić osoby? Ile razy zdawało się wam, że właśnie widzicie dobrą znajomą albo że przy stoliku obok siedzi wasz kolega? Ile razy zagadnęliście owe obce osoby by się upewnić, że ona/on to jednak nie są wasi znajomi? A może widzieliście kiedyś swojego sobowtóra?

Tak, ludzie są do siebie podobni, niektórzy nawet bardzo.
Nie chodzi o to, że się upodobniają do siebie, jak to ponoć ma często miejsce w przypadku małżeństw, przyjaciół, a nawet psów i ich właścicieli (taki projekt fotograficzny też chyba kiedyś już widziałam). Chodzi o to, że obcy sobie ludzie wyglądają jak rodzina, jak ojciec i syn, matka i córka, siostry, bracia, rodzeństwo.

To fascynujące! I tak właśnie pomyślał Francois Brunelle i zajął się tematem.
Zamysł jest prosty: zrobić 200 zdjęć „bliźniaków” niespokrewnionych, ludzi do siebie bardzo podobnych choć nie identycznych, sobowtórów, z całego świata.

'I’m not a look-alike!’
200 czarno-białych zdjęć – wystawa międzynarodowa – książka.

Nie chodzi o identyczność, a o podobieństwo.
Nie chodzi o sławy, celebrytów, a o zwykłych ludzi, jak ty i ja.

Projekt jest nadal otwarty, można więc napisać do fotografa i wysłać swoje zgłoszenie.
O ile macie swego sobowtóra.

 

fot. Francois Brunelle

Sam Brunelle bywa mylony z aktorem Rowanem Atkinsonem.
Mnie można by uznać za siostrę Courteney Cox albo Nelly Furtado.

Pisząc o tym projekcie przypomniał mi się inny, równie ciekawy.
Dotknąć obcego Richarda Rinaldiego – dla odświeżenia pamięci.

I like photo na facebooku – zapraszam.