’Zen i sztuka fotografii. Od inspiracji do obrazu’ autorstwa Wayne’a Rowe to książka która rozczarowuje. A przynajmniej ze mną tak było. Przykro, ale tak właśnie się stało. Książkę przeczytać chciałam, tytuł był wielce zachęcający. I choć nie jest to zła książka, to zapowiada więcej niż spełnia. A ja nie lubię niespełnionych obietnic.

'Zen i sztuka fotografii’ to książka poświęcona temu jak te dwa światy: zen i fotografia mogą współistnieć. Czy i jak na siebie wpływają. Jak zen może pomóc w byciu lepszym fotografem.

Wayne Rowe opowiada o swoim doświadczeniu zarówno jako fotografa, jak i osoby praktykującej zen. W swojej książce poszukuje odpowiedzi na dwa bardzo ważne pytania: jak patrzeć? jak być?

 

Swoją opowieść zaczyna od podkreślenia, że warsztat fotograficzny jest ważny, to swego rodzaju baza do dalszej pracy. Ale sama sprawność obsługi aparatu fotograficznego nie uczyni z nas jeszcze fotografa.
Dlatego kolejne rozdziały poświęca naturze fotografii – czym ona jest, jaka jest, co ze sobą niesie. Przywołane zostają słowa Rolanda Barthes’a czy znakomitych fotografów na temat tego czym jest obraz, jak trafnie przekazać i zapisać to co się czuje, co się widzi, jak być twórczym.
To chyba najciekawsze fragmenty tej książki, kiedy poprzez analizę i interpretację zdjęć słynnych fotografów autor pokazuje nam jak czytać obrazy, jak wiele treści one niosą.

Należy patrzeć i dostrzegać, umieć odczytać prawdę chwili danego zdjęcia.
To zadanie dla odbiorcy fotografii – adepta fotografii, który powinien kształtować swoją świadomość wizualną.
To zadanie dla fotografującego, bo powinien on umieć 'uwidocznić to co niewidzialne’.

Później autor przechodzi do tematu zen i tego co praktyka zen wniosła w jego doświadczenie, zarówno życiowe jak i zawodowe.
I niestety, mniej więcej od połowy książki wieje nudą. Zdjęcia autora nie zachwycają, nie przekonują.
Zapewne ma on znakomitą wiedzę, z pewnością świetnie uczy patrzeć na zdjęcia, ale jeśli chodzi o zdjęcia, to no cóż, teoria nie przekłada się na praktykę. Na praktykę fotografa, bo może jako praktyka zen jest rzeczą doskonałą. Ale tego nie umiem zweryfikować.

Książka ma też pewną manierę, która mi osobiście przeszkadza. Chodzi o sposób przedstawiania kolejnych zagadnień. Wprowadzenie do rozdziału, rozwinięcie tematu, podsumowanie rozdziału – zbytnia 'łopatologia’, że pozwolę sobie to kolokwialnie ująć. Być może wynika to z tego, że autor jest wykładowcą i ma po prostu taki sposób na przekazywanie wiedzy, a może dlatego, że jest to pozycja przeznaczona dla amerykańskiego czytelnika. Nie wiem, ale dla mnie taka forma jest zwyczajnie denerwująca, bo po co czytać trzy razy o tym samym?

Niemniej jednak, podsumowując: 'Zen i sztuka fotografii’ to bardzo osobista opowieść o fotografii, zen, odczuwaniu i odkrywaniu świata.
I to z całą pewnością jest jej niewątpliwą wartością.
Czy warto przeczytać tę książkę? Choćby dla początkowych rozdziałów – tak.

Wayne Rowe: Zen i sztuka fotografii. Od inspiracji do obrazu.
Wyd. Helion

Dziękuję Wydawnictwu Helion za książkę i możliwość jej zrecenzowania.

I like photo na facebooku – zapraszam.