Niezwykłe imię, piękna twarz i intrygujące kadry.
Oto Txema Yeste, fotograf hiszpański.

Nie, nie jest ani nie był modelem, choć przyznaje, że i ta strona obiektywu nie jest mu zupełnie obca, więc kto wie co przyniesie przyszłość.

Txema jest znakomitym i rozpoznawalnym w świecie fotografem. Co ciekawe, zaczynał jako fotoreporter, raczej z dala od świata mody. Ale to dopiero fotografia modowa dała mu możliwość wypowiedzenia się w pełni, realizowania swoich pomysłów, tworzenia rzeczywistości, postaci, opowieści.

Fotografować zaczął w wieku 18 lat, studiował fotografię w Barcelonie i w Birmingham. Jako swoich guru wymienia Daido Moriyama i Williama Kleina. To coś więcej niż fascynacja z młodości, podziwia ich do dziś. To oni nauczyli go patrzeć na rzeczywistość z wielu możliwych perspektyw i pod różnym kątem.

W wieku 27 lat Txema był już wziętym reportażystą, fotografującym wszystko co związane z hiszpańską kulturą. Dokumentował przeróżne tematy, od wielkiej polityki po cygańskie dzieci. Fotografował dla The Independent, The Observer i El País Semanal.

To skąd w takim razie moda? Spotkał ją przypadkiem, jak to w życiu czasem bywa. Ktoś go poprosił o edytorial w dokumentalnym stylu, spodobało się obu stronom i tak to się zaczęło. A dziś fotografuje między innymi dla Vogue Spain, Vogue Italia, Vogue Russia, Numero France, Numero China i Vanity Fair France.

W swojej pracy nie ucieka od twórczego pożyczania stylistyki od największych i najlepszych, ale nie jest to bezmyślne kopiowanie. Bynajmniej. Jest świadomy i z pełną premedytacją inspiruje się tym co już było. Txema historię fotografii doskonale, podobnie jak historię sztuki. Uczy się od najlepszych, pożycza od kogo się da, dbając o to, by być autentycznym. Wychodzi mu to znakomicie, bo udaje mu się tworzyć wyjątkowe zdjęcia.

Co ciekawe, to nie moda wydaje się być najważniejsza na jego zdjęciach. Albo nie tylko moda. Prezentuje ją wrażeniowo, istotniejsze są nastrój, charakter, osobowość modelki. Tak, to ostatnie też ma ogromne znaczenie, bo Yeste mówi, że dla niego prawdziwe piękno pochodzi z silnej, wyjątkowej osobowości, nie z pustki. (Podobne zdanie wypowiedział kiedyś Peter Lindbergh).

Hiszpańskiemu fotografowi zależy na tym, by „tworzyć nieoczekiwane, wyrafinowane i silne obrazy, które zostaną zapamiętane przez wielu”.

Czy mu się to udaje? Zobaczcie sami. Wybrałam kilka kadrów, które mnie zafascynowały, choć te zdjęcia chyba najlepiej byłoby oglądać albo pojedynczo albo całymi sesjami, wtedy to ma sens i oddziałuje najlepiej.
Zajrzyjcie koniecznie na stronę fotografa, jego instagram. Nie będziecie rozczarowani.

Txema jest wyrazisty, oryginalny, może nawet ekstrawagancki. Mocne, intensywne barwy to jego znak rozpoznawczy, ale potrafi też zrealizować sesję bardziej wyciszoną, kameralną (te może przy kolejnym spotkaniu).

Ale to dobre! Co tu dużo mówić – zachwyciłam się jego fotografią i będę do niej powracać i odkrywać.

fot. Txema Yeste