Większość ludzi zna go jako autora powieści, choć był wykładowcą matematyki.
Ale gdyby nie ona najsłynniejsze jego dzieło nie powstałoby. Alice Liddell.
Młody gentleman i mała dziewczynka. W tle wiktoriańska Anglia, rejs po Tamizie i tak oto narodzili się: Lewis Caroll i „Alicja w Krainie Czarów”. Krótka opowiastka tak bardzo spodobała się dziewczynce i jej siostrom, że namówiły go, by ją spisał. Własnoręcznie zilustrowany rękopis autor podarował Alice w prezencie jakiś czas później. Zdecydował się na publikację opowieści pod pseudonimem, pod swoim własnym nazwiskiem – Charles Lutwidge Dodgson publikował poważne rozprawy naukowe.
A reszta jest już historią literatury.
Choć jest jeszcze coś. Fotografia.
Był fotografem amatorem, jakich sporo pojawiło się w ówczesnych czasach. Fotografia stanowiła formę towarzyskiej rozrywki, choć dla Dodgsona była także z pewnością wielką przyjemnością. Odkąd zaczął oddawać się tej pasji nie przestał przez kolejne 25 lat, wykonał blisko 3000 zdjęć. Mimo, że pracował w kolodionie, co było wymagającą metodą, opanował ją doskonale.
Sesje fotograficzne były zabawą, trochę teatrem, odgrywaniem ról. Chodziło też o to by dzieci się nie nudziły pozowaniem, które przecież trwało znacznie dłużej niż dziś.
Pamiętany jest jako autor zdjęć małych dziewczynek, w czym wielu dopatruje się dowodu na jego preferencje seksualne czy mówiąc wprost pedofilię. Ile w tym prawdy trudno dociec, twardych argumentów brak. Jakie mamy prawo ferować wyroki nie znając wszystkich okoliczności?
Portrety małych dziewczynek to połowa jego prac, fotografował również dorosłych, ale i pejzaże, martwe natury. Nie chcę być jego adwokatem, mam za małą wiedzę i o człowieku, o czasach, nie widziałam większości jego fotografii.
Chciałam tylko pokazać kilka jego kadrów, które są w jakiś sposób ujmujące.
I choć najbardziej znany kadr to Alice jako żebraczka (prawdopodobnie jedno z dwóch zdjęć, mających stanowić personifikację ubóstwa i bogactwa), to mnie zachwyca ten kadr: profil dziewczynki.
fot. Lewis Caroll
Alice Liddel jest zachwycająca. Choć nie uśmiecha się, nie przymila do obiektywu. Pozostaje tajemnicą.
Miała w sobie coś więcej niż dziecięcą słodycz, miała w sobie bunt, hardość, charakter. Doskonale pokazuje to również późniejsze jej zdjęcie, wykonane przez Julię Margaret Cameron. To spojrzenie mówi tak wiele.
fot. Julia Margaret Cameron
Jakakolwiek historia wydarzyła się pomiędzy fotografem a dziewczynką wiedzą tylko oni i może ich najbliżsi. To delikatna sprawa.
Lewis fotografował jeszcze dorosłą Alice przed jej zamążpójściem. Później urwały się ich kontakty, życie toczyło się dalej. I zdarzyło się później i tak, że rękopis powiastki o Alicji w Krainie Czarów uratował jej życie. Spotkali się jeszcze na krótko przed odejściem z tego świata.
Więcej o Alicji przeczytać można a tym tekście.