Czy mówi wam coś nazwisko Edward James? Wątpię. Mi także nic nie mówiło, bo przyznam szczerze bardziej mnie interesował duet (dobrze już znany i podziwiany) modelki i fotografa. Ale w tym przypadku okazało się, że i ta postać warta jest uwagi.
Edward James był jednym z tych bajecznych bogaczy, którzy nie zważając na koszty, mogą realizować swoje najśmielsze marzenia.
A tak bardziej serio: był angielskim poetą i co ważniejsze: patronem surrealistów. Od samego początku tego ruchu artystycznego podziwiał i wspierał jego twórców, hojnie sponsorując, ale i kolekcjonując dzieła sztuki. W swoich zbiorach miał prace takich twórców jak Salvador Dali, Rene Margitte (który namalował jeden z portretów Jamesa), Giorgio de Chirico, Paul Klee, Leonora Carrington, Pablo Picasso, Giacometti, Max Ernst i wielu innych.
Jednak największą kreacją, dziełem życia, prawdziwym opus magnum Edwarda Jamesa stała się posiadłość w Meksyku – Las Pozas, nieopodal miasta Xilitla. W subtropikalnym lesie stworzył własne królestwo surrealizmu. Wypełniała je soczysta zieleń egzotycznych roślin, w tym tysięcy orchidei, ptaki i inne zwierzęta. Królestwo uzupełniały surrealistyczne rzeźby i budowle, które tworzyli najznakomitsi artyści, ale i lokalni rzemieślnicy. I choć James odszedł w 1984, to miejsce wciąż jest dostępne. Obecnie zachowaniem tego miejsca zajmuje się fundacja Fondo Xilitla.
Tyle słowem wstępu. Był on o tyle konieczny, że jest istotny dla lepszego odczytania obrazów jakie powstały. A stworzył je prawdziwy malarz obiektywu – Tim Walker wraz z Tildą Swinton.
Ta niezwykła modowa sesja ukazała się w magazynie 'W’ i jest hołdem złożonym surrealistom. I myślę sobie, że tamtych czasach, gdy ruch się pojawił i rozkwitał, tych dwoje artystów znalazło by się znakomicie.
Więcej o miejscu można przeczytać tutaj, cała sesja tu.
fot. Tim Walker
I like photo na facebooku – zapraszam.