Właściwie to nie lubię rozmawiać o zdjęciach.
To coś bardzo prywatnego.
Tak mi się zdaje.
Dlatego tak mało na tym blogu moich opinii, wrażeń.
Nie chcę słów.
Sam wybór danej fotografii już jest komentarzem, już znaczy.
Bo mówię: zobacz!
Zatrzymaj się i patrz.
Zdjęcie powinno mówić samo za siebie.
Mnie nie interesuje czy ktoś jest uznanym mistrzem czy początkującym amatorem.
Jeśli zdjęcie mnie zachwyci, zatrzyma, to cel został osiągnięty.
I nieważne co jest na zdjęciu.
Czasem nie temat jest ważny, ale nastrój.
Nie znana osoba, gwiazda, ale to co udało się przez ułamek sekundy zatrzymać.
Nastrój, uśmiech, czasem kolor czy to jak układa się materiał, jak płynie woda.
Przemijanie czasu.
Światło i cień.
Wiem, że nie zawsze to co prezentuję jest z najwyższej półki, ale nie o to chodzi.
Ten blog to zapis zachwytów.
I raz zachwyca mnie Nowy Jork, innym razem pies, a jeszcze innym srebrny akt.
Tak, musiałam to napisać, żeby samej sobie przypomnieć po co ten blog.
Bo mam wątpliwości czy i komu jest potrzebny.
Bo jakoś ostatnio coraz mniej zachwytów.
Bo wciąż mało wiem o fotografii i jej twórcach.
Może czas na przerwę?*
Ale zanim zrobię sobie wakacje to mój najnowszy zachwyt: Kurt Markus.
fot. Kurt Markus
Portfolio Kurta Markusa przejrzeć warto.
A potem poszukać jeszcze więcej w internecie.
* może czas na przerwę, a może na zmiany?
jeśli masz uwagi, propozycje, komentarze – piece_of_glass(at)gazeta.pl