Niektórych mijamy codziennie. Ale nie chcemy zapamiętać ich twarzy, nie chcemy znać ich historii.
Inni idą, uciekają jak najdalej, ratując to co mają najcenniejsze: życie i swoich bliskich.
Jeszcze inni wędrują, ponieważ tak wybrały pokolenia przed nimi.
Bądźmy szczerzy: nie za bardzo nas interesują. Ale to spotkanie może to zmienić. Ten fotograf może zmienić nasze postrzeganie drugiego człowieka, naszą wrażliwość, nasz stosunek do Innego.
Pierre Gonnord.
Odkrycie ostatniego tygodnia.
Francuz, mieszkający i tworzący w Hiszpanii.
Niezwykłe, choć całkiem klasyczne portrety.
Proste, ciemne tło. Prości, zwyczajni ludzie. Zwyczajni, ale niezwykli.
Portugalscy Cyganie, hiszpańscy górnicy, imigranci, punki. Ludzie żyjący, z wyboru lub konieczności, na obrzeżach. Na obrzeżach miast, społeczeństwa, cywilizacji. Trochę poza czasem. Ujęci w kadr i uwiecznieni niczym na najszlachetniejszych płótnach niderlandzkich czy włoskich mistrzów. Gdy czyta się recenzje wystaw Gonnorda przywoływane są nazwiska Goi, Caravaggia, Rembrandta i innych mistrzów.
Sam Pierre Gonnord też jest mistrzem – mistrzem światła i wrażliwości.
Poprzez swoje zdjęcia przekazuje prawdę o człowieku.
Patrzymy na twarze tych ludzi, w ich oczy i nie potrafimy ich zapomnieć. Nie umiemy już przejść obojętnie
Fotograf tak mówi o swoich bohaterach:
„I choose my contemporaries in the anonymity of the big cities because their faces, under the skin, narrate unique, remarkable stories about our era. Sometimes hostile, almost always fragile and very often wounded behind the opacity of their masks, they represent specific social realities and, sometimes, another concept of beauty. I also try to approach the unclassifiable, timeless individual, to suggest things that have been repeated over and over since time began. I would like to encourage crossing a border.”
[Wybrałem moich współczesnych w anonimowości wielkich miast, ponieważ ich twarze, pod skórą, opowiadają wyjątkowe, niezwykłe historie o naszych czasach. Czasem wrogie, prawie zawsze wrażliwe i bardzo często zranione ukryte pod maskami, reprezentują pewną społeczną rzeczywistość, i czasami, inną koncepcję piękna. Próbowałem też dotrzeć do niemożliwej do sklasyfikowania, ponadczasowej jednostki, po to by zasugerować rzeczy które wciąż się powtarzają. Chciałbym zachęcić do przekroczenia granicy.]
fot. Pierre Gonnord
“Our loneliness is a beautiful thing to share. The portrait is the story of an encounter before it is the process of creation.”
[Nasza samotność jest piękną rzeczą którą możemy się dzielić. Portret jest historią spotkania zanim jest procesem tworzenia.]
Więcej w wywiadzie tutaj.