Z całą pewnością jest ich więcej niż 108. Jednak tyle zamieszczono w pierwszym albumie.
Ich autorem jest Gus Van Sant, znany niezależny reżyser filmowy.

 

patricia_van sant

 

minnie_van sant

 

patricia c_van sant

 

nicole_van sant

 

heather_van sant

 

renee_van sant

 

drew_van sant

 

Pierwsze zdjęcia powstały z bardzo prozaicznej przyczyny: żeby pamiętać kto jest kim.
To były czasy bez internetu i bez google (tak, to aż czasem trudno to sobie wyobrazić), a także bez fotografii cyfrowej i aparatów w telefonach, a reżyser chciał tych ludzi zapamiętać. Dlatego kiedy ich spotykał, po prostu prosił o to żeby mógł zrobić im zdjęcie. Najczęściej fotografował polaroidem, który zawsze miał pod ręką. Kawałek pustej ściany, naturalne światło i portret gotowy.

A że jego znajomi i przyjaciele to ludzie znani, to w tych prostych kadrach zmieściło się sporo sław: od aktorek i aktorów, przez pisarzy, muzyków, fotografów i wielu innych. Miał te zdjęcia na własny, prywatny użytek, później powstała z tego zbioru wystawa, w konsekwencji której jego znajomy postanowił zebrać je w albumie i nazwał go 108 Portraits (1993).

Gus Van Sant kręcił kolejne filmy, robił castingi, szukał, spotykał. Fotografował.
I w 2010 wydał kolejny album One Step Big Shot.

Na zdjęciach Nicole Kidman, Minnie Drive, Patricia Arquette, Heather Graham, Renee Zellweger, Patricia Clarkson, Drew Barrymore, Casey Affleck, Matt Damon, Keanu Reeves, Jonathan Rhys Meyers, Udo Kier, Allen Ginsberg, Ken Kesey.
Więcej we wspomnianych albumach.

 

keanu_van sant

 

Jonathan_van sant

 

matt_van sant

 

cassey_van sant

 

ginsberg_van sant

 

kessey_van sant

 

udo_van sant

fot. Gus Van Sant

Patrzę na te zdjęcia i myślę sobie jak bardzo zepsuła nas fotografia cyfrowa, czy też może graficzna obróbka obrazu. Przestajemy widzieć prawdziwego człowieka, a oglądamy wypreparowane (jakkolwiek by to nie brzmiało) obrazy, które z rzeczywistością mają coraz mniej wspólnego. Szczególnie jeśli dotyczy to filmowych sław. Dlatego dobrze jest czasem oglądać zdjęcia z różnych festiwali, gali, gdzie owszem jest cały ten nimb gwiazdorski, ale zmarszczek nie usuwa się do skutku.
I to stąd bierze się też zainteresowanie nieoficjalnymi zdjęciami, tymi które kradną prywatność – bo chcemy wiedzieć, że to są tacy sami ludzie jak my, z krwi i kości, czasem niewyspani, czasem z kacem, nieuczesani… zwyczajnie ludzcy.

 

faces_van sant1

 

faces_van sant2

fot. Gus Van Sant