Fred Lyon to kronikarz San Francisco.
Nie, takie stwierdzenie to zdecydowanie za mało. I niezupełnie prawda.
Bo Lyon to mistrz kadru.
Kiedy oglądamy jego zdjęcia, mamy wrażenie, że to sceny z jakiś filmów które dawno temu widzieliśmy. Mielibyśmy co prawda niemały problem żeby podać konkretne tytuły, ale jednak… tak gdzieś jakby te kadry już były. Nie wydaje się wam? A mimo to ja wcześniej ich nie widziałam, nie przypominam sobie. I dlatego po raz kolejny bardzo mnie ucieszyła myśl: ale skarb! jakie fantastyczne zdjęcia!
Znakomita obserwacja świata, piękne zdjęcia.
To one złożyły się na wystawę ’San Francisco Yesterday 1948-1958′ oraz monografię ’San Francisco Then’.
Fred Lyon bywa nazywany Brassaiem z San Francisco. Wymienia się jego nazwisko obok Cartier Bressona, Atgeta and Andre Kertesza. Ja bym nie porównywała, nie szufladkowała.
Lyon to mistrz. Sam w sobie. Mistrz z San Francisco.
Fred Lyon to fotograf amerykański. Z aparatem w ręku od siedmiu (!) dekad.
Fotografował niemal wszystko. W bogatym portfolio ma reportaże, portrety, modę, zdjęcia reklamowe,
Ekskluzywne sesje i zdjęcia uliczne.
’I utilize my camera for ‘selective seeing’. Perhaps the most individual aspect of my work is my interest in the impressionism of nature and the varied aspects of natural light. To me, photography is a process of discovery rather than of contrivance.’
'Używam aparatu fotograficznego do 'patrzenia selektywnego’. Być może najbardziej indywidualnym aspektem mojej pracy jest impresjonizm natury i różne aspekty naturalnego światła. Dla mnie fotografia to proces odkrywania a nie pomysłowość’.
fot. Fred Lyon
Miał 14 lat kiedy zaczął się uczyć fotografii, by potem studiować w Art Center School w Los Angeles. W czasie II wojny był fotografem w marynarce wojennej, a jego zdjęcia publikowała prasa. Następnie został oficjalnym fotografem w Białym Domu i towarzyszył pięciu prezydentom w czasie ich rządów. Później przeniósł się do Nowego Jorku, gdzie realizował sesje dla tamtejszych domów mody. Potem nastał czas w gorącej Kalifornii i współpraca z magazynami House & Garden, Vogue, Glamour, Mademoiselle, Seventeen, Life and Look. W latach 50. przyszła pora na reklamę. Lata 70. to czas fotografowania tego co najprzyjemniejsze: podróże, jedzenie, wino dla magazynu Life.
Fred Lyon nie przestaje pracować, cały czas fotografuje. Zmieniają się czasy, technika, kultura, obyczaje, nastał nowy wiek, a on wciąż fotografuje.
Im więcej czytam o nim, tym bardziej jestem pełna podziwu. Już nie tylko dla niego jako fotografa, ale też dla niego jako człowieka. Bo wydaje się, że on posiadł sekret szczęśliwego życia. Tym sekretem jest pasja. Pasja fotografowania, pasja życia.
Chętnym polecam wywiad z Lyonem, a także stronę fotografa.
fot. Fred Lyon
I like photo na facebooku – zapraszam.