Marianne Breslauer była fotografką niemiecką okresu Republiki Weimarskiej.
To był bardzo interesujący czas. Miał swoje jasne i ciemne oblicze. To jasne to narodziny nowej sztuki, emancypacja kobiet, liberalne idee, fascynacja demokracją. To ciemne to rodzący się faszyzm, rosnąca siła partii faszystowskiej, biedniejąca klasa średnia, upadek arystokracji. Ten czas dobrze znamy ze zdjęć Augusta Sandera.

 

 

Marianne Breslauer zasłynęła portretami nowej kobiety lat 20-tych: kobiety pewnej siebie, świadomej, odważnej, niezależnej.
To jej autorstwa są portrety jednej z bardziej fascynujących postaci owego czasu i miejsca – Annemarie Schwarzenbach. W kadrze zamknęła cały androgyniczny urok tej tragicznej postaci. (Przy okazji polecam powieść 'Tak ukochana’ Melanii Mazucco).

 

 

 

Marianne Breslauer urodziła się w Berlinie w 1909 roku. Nie była samoukiem jeśli chodzi o fotografię, uczyła się jej przez dwa lata w Berlinie. Podziwiała Friedę Riess i Andre Kertesza, planowała zająć się reportażem. W 1929 roku pojechała do Paryża, gdzie spotkała Man Raya. Chciała być jego asystentką, on jednak zachęcił ją do własnej pracy i szukania swojej drogi. Fotografowała paryskie bulwary, ulice, ludzi. To był ciekawy i bogaty w doświadczenia czas. Krąg Ray Mana dostarczał mnóstwa inspiracji.

„To co mnie interesowało to była rzeczywistość, a mówiąc dokładniej rzeczywistość nieważna, rzeczywistość, której większość ludzi nie dostrzega”.

 

 

Miała wówczas możliwość pracy nowym, lekkim modelem aparatu, poprzednikiem słynnej Leici, co pozwalało jej patrzeć na świat i fotografować go z wielu różnych, czasem nieoczywistych perspektyw. Marianne skupiała się na ludziach, lubiła szczegół. Obserwowała dyskretnie, z pewnego dystansu. Dokumentowała też życie swoje i swoich przyjaciół.

 

 

 

 

W 1930 roku wróciła do Berlina i pracowała w studio Ullstein. Wiele z jej zdjęć było publikowanych w prasie. Sporo podróżowała, także z Annemarie, fotografowała również modę, towarzyskie wydarzenia, taniec. Stworzyła swego rodzaju dokumentację ostatnich szczęśliwych chwil przed nadchodzącą katastrofą.

 

 

 

W Niemczech zaczęły się już szerzyć antysemickie nastroje. Marianne była Żydówką i z tego powodu jeden z wydawców nalegał by swoje zdjęcia podpisała pseudonimem. Odmówiła. Wyjechała do Amsterdamu w 1936 roku. Wyszła za mąż, urodziła dwójkę dzieci. W 1948 roku założyli z mężem firmę. Specjalizowali się w handlu sztuką, szczególnie XIX-wieczną oraz malarstwie francuskim.
Marianne Breslauer zmarła w 2001 roku.

 

 

Przygoda Marianne z fotografią zakończyła się chwilę przed wybuchem II wojny światowej, w 1938 roku.
Zrezygnowała z niej świadomie. Powiedziała: „Gdybym miała kontynuować prace na tym polu, musiałabym się zająć filmem. Skończyłam z fotografią”.
(Tu nasuwa się myśl o innej słynnej fotografce tego czasu Leni Riefenstahl, niejako na zasadzie kontrastu.)

Świat ponownie odkrył twórczość Breslauer w latach 80. XX wieku.
A ja odkrywam ją dla Was dziś, bo wydaje mi się wciąż świeża i z wielu powodów warta uwagi. Zresztą, możliwe, że znacie Marianne Breslauer, bowiem parę lat temu była w Polsce wystawa jej zdjęć. A jeśli nie znacie to polecam waszej uwadze. Więcej zdjęć można znaleźć na przykład tutaj.

 

fot. Marianne Breslauer

I like photo na facebooku – zapraszam.