Jak różnie można odczytywać obraz, fotografię.

Jest takie zdjęcie, które kiedyś bardzo lubiłam. Zrobiłam sobie nawet odbitkę, słabej jakości co prawda (bo było to ksero z jakiegoś albumu fotograficznego), oprawiłam i powiesiłam na ścianie. Fotografia okazała się być kontrowersyjna i usłyszałam opinie bardzo odmienne od mojej. Mało tego, ktoś nawet zapytał jak ja mogłam powiesić je na ścianie i co dzień na nie patrzeć.

Dla mnie to zdjęcie opowiada o bliskości z naturą, o ufności dziecka, które w tym lesie, wśród drzew i liści czuje się bezpiecznie, niczym w domu. Ta fotografia jest dla mnie nawet w pewien sposób bajkowa.

 

fot. Wynn Bullock

Niektórym to samo zdjęcie kojarzyło się z miejscem zbrodni i jakąś okropną historią. Nie chciałam tego słuchać.
I być może także dlatego kiedyś napisałam tu na blogu, że nie lubię rozmawiać o zdjęciach… A jednak to robię. Bo przecież nawet niewiele pisząc o prezentowanych tu zjęciach też coś poprzez sam fakt wyboru i prezentacji mówię o tym co mi się podoba, co mnie porusza.

I dziś gdy zupełnie przypadkiem natrafiłam na to zdjęcie nadal widzę to samo: dziecko odpoczywające w lesie. Widzę spokój, ufność. I las, do którego sama chętnie bym się wybrała na spacer.

Tak więc ryzykuję i pokazuję to zdjęcie na blogu.
A czy się spodoba to już zupełnie inna sprawa.

I like photo na facebooku – zapraszam.