Właściwie to nie o fotografię tu chodzi, ale o sztukę. Sztukę bardzo nietrwałą.
Fotografia jest tu jedynie narzędziem, które pomaga zapamiętać i zapisać to co stworzył Jim Denevan.
A Jim Denevan to artysta wyjątkowy.
Rysuje na piasku.
A właściwie: wykonuje gigantyczne rysunki na piasku.
Nie tylko koła, czasem są to trójkąty, czasem spirale i inne figury.
Wybiera szeroką plażę, szuka odpowiedniego narzędzie (najczęściej jest to wyrzucony na brzeg gruby kij), projektuje całość dzieła i zaczyna pracę. Chodzi po kilka godzin po plaży, przemierzając setki kilometrów i rysuje.
Z ziemi nie dostrzeżemy całej niezwykłości jego rysunków. Dobrze jest znaleźć jakieś wzniesienie albo oglądać plażę z powietrza. Dopiero wówczas możemy docenić w pełni dzieło Jima, jego dokładność, precyzję, zobaczyć jak rysunek istnieje w przestrzeni.
Niestety, dzieła Jima przemijają szybko. Wystarczy, że przyjdzie przypływ i rysunek znika.
Przypomina mi to trochę działania mnichów, którzy usypują piękne mandale z drobnego piasku przez długie tygodnie, a później pozwalają by rozwiał je wiatr.
Może właśnie o to chodzi?
fot. www.jimdenevan.com