To już chyba ostatnia odsłona.
Tym razem w kolorze.
fot. Rodney Smith
Też piękne, ale jakoś te czarno-białe bardziej do mnie trafiają. Nic nie poradzę.
Gdyby ktoś nie miał jeszcze dość spotkania z Rodneyem Smithem, radzę zajrzeć przede wszystkim na stronę internetową fotografa, poczytać jego biografię, przyjrzeć się raz jeszcze jego portfolio.
Poza tym warto zajrzeć też tu, tu, tu i tutaj.
I wtedy będzie już można wybrać swoje ulubione zdjęcie.