Kim jest Kate Winslet wie dziś każdy, ale kim była Lee Miller? I dlaczego jest warta poznania?

Modelka, korespondentka wojenna, fotografka, współpracowniczka Vogue’a, surrealistka, znakomita kucharka, prawdziwa lady. Kochanka, przyjaciółka, żona, matka, córka. To (prawie) wszystko o jednej Lee i to wszystko jest prawdą. 

Elizabeth Miller urodziła się w Stanach Zjednoczonych, w Poughkeepsie w stanie Nowy Jork. Od najmłodszych lat pozowała do zdjęć swojemu ojcu, amatorskiemu fotografowi, choć słychać głosy oburzenia, że były to zdjęcia niestosowne i gorszące. (Tu pewnie można by rozpocząć dyskusję podobną do tej jaka towarzyszy współcześnie słynnej amerykańskiej fotografce Sally Mann).

W latach 20. rozpoczęła karierę modelki jako Lee Miller. Była w pełni świadoma swojej klasycznej urody i pięknego, wysportowanego ciała. Wiedziała jak pozować i robiła to doskonale.

Jednak modeling i współpraca z najlepszymi fotografami jej czasów to było za mało. Nie chciała być tylko materią do zdjęć, przedmiotem do oglądania, chciała tworzyć. Postanowiła nauczyć się fotografii. Być może ten pomysł był już wcześniej w jej głowie, gdy spędzała czas w ciemni z ojcem, podstawy już miała. Poprosiła Edwarda Steichena o rekomendację. Ten wskazał jej Paryż i polecił odwiedzić Ray Mana. 

Paryż lat 30. I 40 to fascynujący i niezwykle inspirujący okres. Spotkania artystów, rodzące się nowe prądy w sztuce, szczególnie surrealizm, bujne życie kulturalne i towarzyskie. Salvador Dali, Pablo Picasso, Paul Eluard i Jean Cocteau – to tylko kilkoro z jej najbliższego grona znajomych. Zawładnęła Ray Manem, artystami, całym Paryżem. Była uczennicą, muzą, modelką i kochanką. 

Odważna i niezależna. Korzystała z życia. I wreszcie zaczęła sama tworzyć. W 1927 roku rozpoczęła współpracę z „Vogue”, początkowo jako modelka, a od 1930 jako fotografka. Założyła własne studio, fotografowała modę, portrety, działała jako surrealistka. To wszystko pozostanie obecne w jej fotografii, także tej późniejszej.

Choć Paryż był jej miejscem i kochała je, wróciła do Nowego Jorku, by i tu otworzyć własne studio fotograficzne, przez które w krótkim czasie przewinęła się cała elita kulturalno-finansowa. Jej specjalnością stały się portrety, z których wiele opublikował „Vogue”.

Ten intensywny, twórczy czas przerwało pojawienie się w jej życiu Aziza Eloui Beya. Dawny kochanek powrócił i znajomość stała się małżeństwem. Zaczęły się liczne podróże między Europą a Egiptem, ale Lee coraz bardziej męczyła i nużyła ta sytuacja, a Egipt nie pociągał jej wcale. W 1939 podjęła decyzję by nigdy tam nie powrócić. Rozwód był kwestią czasu, sfinalizowali go po wojnie.

Początek II wojny światowej zastał ją w Anglii. Zaczęła dokumentować czas zagłady, a od 1942 pracowała już na stałe jako korespondentka wojenna, z akredytacją „Vogue’a”. Towarzyszyła wojskom alianckim, opisywała, dokumentowała, fotografowała. Początkowo ironicznie, żartobliwie, z dystansem, surrealistycznie, z czasem coraz bardziej poważnie. 

W kadrach ujęła bombardowanie Londynu, wyzwolenie Paryża i jedne z pierwszych świadectw zbrodni hitlerowskich w obozach koncentracyjnych w Dachau i Buchenwaldzie. Wysyłając je do redakcji, opatrzyła notką: „Błagam, uwierzcie, to wszystko prawda!”. Nie bała się patrzeć, podchodziła blisko, zapisywała dokładnie to co widziała. Wiele z tych zdjęć nie mogło być opublikowane, były zbyt drastyczne. A Lee była jak w transie, nieustannie fotografowała. To był jej czas.

Przestała dbać o swój wygląd, to nie miało już znaczenia. Ale i tak pozostała pięknością. Świadczy o tym słynne zdjęcie z mieszkania Hitlera w Monachium. Zrobił je David Scherman, jej przyjaciel, który towarzyszył jej w wojennych przejściach.

To zdjęcie – legenda, symbol. Można je różnie odczytywać: jako świętowanie końca wojny i obalenia dyktatora, jako zaprzeczenie klasycznego aktu albo jako triumf Lee w męskim świecie. Ona sama mówiła, że musiała wreszcie zmyć z siebie pył z Dachau…
To jedno z najsłynniejszych fotografii prasowych końca II wojny światowej. 

Co ciekawe, powstało też zdjęcie Davida w tej samej wannie, w ujęciu Lee. Już nie tak ikoniczne.

Wojna się skończyła i Lee-fotografka też. Zniknęła gdzieś silna, piękna, zdeterminowana i twórcza kobieta. Zaczęły dręczyć ją bezsenność, depresja, alkoholizm. Powróciły stare demony, o których nigdy nie chciała mówić: jako dziewczynka została zgwałcona, zarażona chorobą weneryczną, przeszła traumę. To co widziała i przeżyła przez lata wojny też odcisnęło swoje piętno. 

Ale życie trwało dalej i były też jasne strony: znajomość z Rolandem Penrosem, jej kochankiem, znalazła wreszcie swój czas. Pobrali się, a w wieku 40 lat Lee urodziła syna. Odnalazła nową pasję: gotowanie. Skończyła słynną Cordon Bleu i zasłynęła przyjęciami, które Penrose potem dowcipnie opisywał. Skupiła się na życiu na Farley Farm. Czasem fotografowała, ale już znacznie częściej zawalała terminy i ostatecznie „Vogue” zakończył współpracę. 

Zmarła w 1977 roku na raka. Miała zwyczaj często powtarzać: „Całe życie nie zmarnowałam ani minuty”. A życie miała tak barwne, że mogłaby nim obdarzyć kilka osób. 

Jej archiwum fotograficzne spoczywało spokojnie na strychu, nie wiedział o nim nawet jej syn Antony. Pewnego dnia odkrył około 60 000 negatywów i 20.000 stykówek. Zdjęcia pojawiły się na retrospektywnej wystawie Lee, ilustrowały jej biografię, a także są dostępne dla każdego na stronie internetowej poświęconej fotografce. I pomyśleć, że do lat 70. XX wieku Lee Miller pozostawała praktycznie nieznana. 

A teraz znów będzie o niej głośno, skoro Kate Winslet wcieliła się w tę postać. 

Wybrałam tylko kilka kadrów z Lee i autorstwa Lee. Polecam poszukać w internecie więcej, zajrzeć na stronę-archiwum fotografki: leemiller.co.uk, konto na istagramie: @leemillerarchives, poczytać.
Już dawno chciałam napisać o Lee, wydaje się ona niezmiernie fascynującą i inspirującą postacią. Cieszę się, że wreszcie się udało. 

fot. George Hoyningen-Huene, Edward Steichen, Ray Man, David E. Scherman, Lee Miller, Roland Penrose