„Jak zobaczyć świat” Nicholasa Mirzoeffa to książka ważna. Pozwala ona nie tylko zobaczyć, ale co ważniejsze: może pomóc w zrozumieniu współczesnego świata ostatnich lat.
Słynne swego czasu „Sposoby widzenia” Johna Bergera już nie wystarczają. Świat zmienił się nie do poznania, choć minęło zaledwie 40 lat od tamtej publikacji. Wykonaliśmy gigantyczny skok w zakresie tworzenia i rozprzestrzeniania obrazów. Tworzymy, wysyłamy, dzielimy się nimi na potęgę. Technologia pozwala nam na rzeczy, które nie były dostępne naszym dziadkom, skąd często bardzo trudno jest im nadążyć za zmianami, a i nam nie zawsze się to udaje.
A zmiany następują nie tylko w rozwoju technologicznym, to tylko narzędzia przecież. Co ważniejsze: poważne i znaczące zarówno dla jednostek jak i całych społeczeństw zmiany nastąpiły w sposobach widzenia, a co za tym idzie dostrzegania, odczytywania i rozumienia świata. Lektura tej książki doskonale to prezentuje.
Początkowo sądziłam, że „Jak zobaczyć świat” to będzie książka o fotografii. I owszem, choć jest ona wyraźnie obecna na jej kartach, to jednak jest to pasjonująca opowieść o czymś więcej: o obrazowaniu, o systemach reprezentacji, o współczesnej kulturze wizualnej. Wiem, brzmi bardzo poważnie, ale tak naprawdę napisana jest bardzo przystępnie i mówi o sprawach z jakimi spotykamy się codziennie.
Autor w ciekawy sposób opisuje niezwykłe zmiany jakie zaszły w świecie, pisze o transformacji, ruchach społecznych, ale też o sztuce, technologii i współczesnym człowieku.
Nicholas Mirzoeff zaczyna od selfie czyli od tego jak widzimy siebie. Pojawiają się pytania o tożsamość, o to jak prezentujemy siebie w sieci i w świecie, i komu do czego to w ogóle jest potrzebne. Autor pozwala nam prześledzić pokrótce rozwój medium nowoczesnej konwersacji: od myspace, przez facebooka, po snapchata, biorąc też pod uwagę twittera i vine.
Następnie autor zajmuje się tym jak myślimy o widzeniu. To fascynujący rozdział. Przywołuje starożytnych i Kartezjusza, ale też odwołuje się do najnowszych badań nad mózgiem.
„Widzenie jest czynnością, której stale się uczymy. (…) Widzenie się zmienia”.
(…) w rzeczywistości nie <widzimy> oczami, ale rozumem.
(…) to co widzimy oczami, w mniejszym stopniu przypomina fotografię, w większym zaś pośpieszny szkic. Widzenie świata nie sprowadza się jednak do tego, jak widzimy, lecz polega na tym, co robimy z tym co widzimy. Nadajemy światu sens, opierając się na tym, co już o nim wiemy lub sądzimy, że wiemy”.
Kolejny rozdział to „świat wojny” czyli o tym jak zobaczyć świat, by wygrywać z przeciwnikiem i o tym jak zmiany widzenia i dostępność technologii zmieniały sposoby walki. Jest o wizualizacji, widzeniu z góry, mapach, fotografii lotniczej, o cyfrowej wojnie obrazów i dronach.
„Świat na ekranie” opowiada tyleż o rozwoju kina, ile o zmianie sposobu widzenia świata w związku z rewolucją przemysłową. Kolej stała się tu metaforą obrazu świata, kolej zmieniła diametralnie sposób życia ludzi, pociąg był także miejscem akcji wielu filmów, a zarazem symbolem zmian.
Autor opowiada także o tym jak to się stało, że staliśmy się globalną wioską i jaki udział w tym miały media masowe. Najciekawsze jest to co dotyczy nas bezpośrednio dzisiaj, to w czym bierzemy udział: totalny szum ekranów.
„(…) wielu z nas, gdy nie śpi, spędza większą część życia, patrząc w ekrany.
(…) na życie patrzymy tak samo jak na świat na ekranie”.
I choć wydaje się nam, że jesteśmy wolni, to tak naprawdę żyjemy w społeczeństwie kontroli, w świecie nadzorowanym i przefiltrowanym – tu warto wziąć pod uwagę dostęp do informacji które otrzymujemy zgodnie z przeróżnymi algorytmami.
Kolejne części książki dotyczą współczesnych miast, gwałtownych zmian i podziałów jakie w sobie zawierają. Unaocznienie ich nie napawa optymizmem, ale pomaga zrozumieć pewne procesy społeczne, które, choć wielu wydają się być przeszłymi i historycznymi, nadal są boleśnie aktualne.
Zmienia się świat i my zmieniamy świat. Nie zawsze łatwo dostrzec jest te zmiany, bo uzyskanie większego, spójnego obrazu jest niezwykle trudne. O obiektywizmie już w ogóle nie ma co mówić.
Dlatego, jak pisze autor: „Powinniśmy kształcić się w myśleniu wizualnym, by dzięki niemu pojąć relacje człowieka z najważniejszymi systemami naturalnymi – na przykład rzekami – przechodzącymi obecnie drastyczne przemiany”.
„Zasadnicze pytanie wciąż tak naprawdę dotyczy tego, jak widzimy zmieniający się świat wokół nas. (…) Musimy porównywać odmienne momenty i oddalone przestrzenie. Musimy uczyć się widzenia z perspektywy innych ludzi, a także z naszej własnej. (…) Dziś wszyscy jesteśmy połączeni, a sama zmiana podlega zmianie”.
Jest w tej książce całe mnóstwo ciekawych wątków, dobrych, mocnych zdań, treści do przemyślenia, zapamiętania (warto mieć pod ręką ołówek, by zaznaczyć i wrócić później do tych fragmentów), sporo znakomitych spostrzeżeń na temat współczesnych obrazów, sposobów ich odczytywania.
Warto podkreślić, że znakomita jest też polska okładka książki, która doskonale wpisuje się w tematykę tomu.
Tak naprawdę to książka, którą powinien przeczytać każdy. I ten mający poczucie, że już nie ogarnia świata, jak i ten, komu wydaje się, że nadąża, że rozumie i że wie o co tu chodzi.
Więc jak zobaczyć świat współczesny?
To niezwykle trudne zadanie, ale warto zacząć od przeczytania tej książki. Koniecznie.
Polecam bardzo.
Nicholas Mirzoeff: Jak zobaczyć świat
Wydawnictwo Karakter, Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie, 2016